Biegałem kiedyś wyczynowo na długie dystanse. Byłem bardzo pogubionym, młodym człowiekiem, ale to właśnie wtedy Bóg kształtował moje serce na pewien sposób… Chcę Wam o tym opowiedzieć.
Odkąd pamiętam, nie lubiłem półśrodków… no chyba, że miałem napisać wypracowanie do szkoły lub uczyć się języka niemieckiego 😀 😉 Pamiętam sytuacje, w których bardzo nie chciało mi się wykonać treningu – np. przebiec 12 km, bo na dworze było -15 stopni, bo plucha i błoto, bo już ciemno na wiosce i gdzie tu biec?… Często zagryzałem zęby, naprawdę przekraczałem samego siebie, by nie odpuszczać treningu. Miałem bowiem cel i motywację – chciałem wygrywać na zawodach, prześcigać innych, zdobywać medale i puchary. To mnie motywowało, by w dziurawych butach biegać w ciemności, błocie czy na mrozie.
Brzmi to dość dramatycznie, bo rzeczywiście tak to wyglądało… Tam się uczyłem przełamywać samego siebie, przekraczać swoje słabości. To była dla mnie szkoła, w której uczyłem się wytrwałości.
Teraz, wraz ze zmianą mojego serca, zmieniły się moje cele. Z powodu kontuzji i chorób musiałem zostawić sport, choć tak dobrze się zapowiadało… Na szczęście odkryłem, że mogę postawić sobie inne cele – o wiele ważniejsze, wymagające jeszcze większego poświęcenia i jeszcze lepszych środków. Odkryłem, że jest coś o wiele poważniejszego niż ściganie się z innymi, zdobywanie trofeów, przekraczanie granic wydajności swojego organizmu. Odkryłem ogień w sercu do głoszenia nie siebie, ale Boga w Trójcy Jedynego. Dochodziło do mnie to, że tu szczególnie muszę się przyłożyć, by jak najefektywniej osiągać nowopostawione cele, a starałem się działać na chwałę Bożą i pożytek ludzi. Zderzałem się wielokrotnie ze ścianą z powodu własnej słabości i nieudolności. Uczyło mnie to pokory, zależności od Boga, ale też zwracania się o pomoc do innych, działania zespołowego, radzenia się mądrzejszych od siebie.
Zacząłem rozumieć, że Ewangelia jest największym Skarbem na świecie, tylko często sposób przekazu tego, co tak bezcenne, powoduje, że nie zachwycamy się tym tak, jak byśmy mogli. Moim zadaniem i misją jest dziś troska o Ewangelię – chcę, żeby niosła się ona na chwałę Boga i pożytek ludzi jak najlepszymi środkami. Dlatego codziennie myślę o tym, co i jak dla Was przygotować, bo przecież to dzieło nie miałoby sensu, gdyby nie Wy! Dziękuję Wam za zaufanie, za to, że jesteście każdego dnia. Za każdy Wasz uśmiech, dobre słowo, świadectwo… Często to Wy dajecie mi nowe siły i możliwości, gdy w duszy i „na dworze panują złe duchowe warunki: mróz, plucha, błoto i ciemno”. To Wy jesteście dla mnie tą konkretną łaską, daną mi przez Boga.
Prowadząc Teobańkologię niemal każdego dnia zastanawiam się, co jeszcze zrobić, by Bóg był bardziej uwielbiany i kochany, by pokazać też Wam, że mi na Was zależy. Chcę działać nie jako samotny wilk, ale jako pasterz, który sam ma pasterzy oraz owce skłonne mu pomóc i podpowiedzieć. Oczywiste jest to, że nie robię wszystkiego sam. Nie dałbym rady. Potrzebuję konkretnego sprzętu, a przede wszystkim potrzebuję ludzi – fachowców, którzy będą tworzyć rzeczy najwyższej możliwej jakości. Cel jest zbyt ważny – dla Boga nie można działać na pół gwizdka. Żyjemy w czasach, w których treści w mediach, internecie jest bardzo wiele, a Jezus chce dotrzeć do każdego potrzebującego. Jak mogę się przebić dla Chrystusa przez gąszcz informacji? Jak mam dotrzeć do człowieka, który scrolluje facebooka, jak zatrzymać jego wzrok na wartościowych treściach? Jak powiedzieć mu:
„Człowieku, mam dla Ciebie Ewangelię! Ona niesie największą wartość. Przyniesie Ci ukojenie, pocieszenie, radość, łzy wzruszenia… Przyniesie Ci wszystko, czego szukasz. Zachwyci Cię. Tam jest Bóg”.
Mogę mu to powiedzieć przez najwyższą jakość tego, co robię. Przez dobry tekst, ładną grafikę, oryginalny, mądry, atrakcyjny sposób wyrazu. Niektóre moje owieczki tylko w ten sposób zainteresuje Ewangelią. Mam tu na myśli przede wszystkim te, którym Ewangelia kojarzy z pożółkłymi gazetkami przed kościołem, zrobionymi bez ładu i składu. Dlatego potrzebuję jak najlepszych środków przekazu oraz osób, które pomogą mi je przygotować. Potrzebuję ludzi – grafików, copywriterów, montażystów, informatyków oraz osób czuwających nad przebiegiem transmisji. Za tym wszystkim, co widzicie na Teobańkologii, stoją ludzie i ich ciężka praca. Ludzie, którzy często zostawili swoje dotychczasowe miejsca pracy i przyszli mi pomóc, przyszli tu, bo chcą łączyć pracę z misją, chcą przeznaczyć swój czas na działania na chwałę Bożą i pożytek drugiego człowieka. Czuję się też za nich odpowiedzialny. Chcę, by mogli tu spokojnie pracować, poświęcać czas na to, co najważniejsze i nie martwić się o jutro swojej rodziny. Ale przede wszystkim czuję się odpowiedzialny za każdego i każdą z Was – za wszystkich, których Pan Bóg mi powierzył w tym, co robię.
Chcę nieść Wam Ewangelię jak najlepszymi środkami. Nawet, gdy świat krzyczy „zaciskaj pasa, idzie kryzys”, ja widzę, że na przekazie Ewangelii nie warto oszczędzać, nie chcę tego robić. Wręcz przeciwnie – chcę z radością intensyfikować działania dla chwały Bożej i pożytku ludzi.
Kiedy Izraelici opuszczali Egipt, zabrali ze sobą złote narzędzia Egipcjan, by potem przetopić je na naczynia służące chwale Bożej. Ja chciałbym podobnie.Chcę wraz z zespołem wykorzystać również środki, które kojarzą się z czymś świeckim, by tym bardziej pomnażać Bożą chwałę. Oczywiście tylko z korzyścią dla Ewangelii. Dotyczy to np. zaproponowania Wam tzw. „metod szybkich płatności” lub newslettera, o którym ostatnio Wam opowiadałem. Potrzebuję Was. Waszej modlitwy, obecności, wsparcia. Ogrom wsparcia już otrzymuję i chcę Wam za nie bardzo podziękować! Dziękuję wszystkim, którzy mi zaufali i rozumieją, że jakość musi kosztować. Dziękuję za wszystko – za każde wsparcie finansowe – i to regularne, i to jednorazowe. Robię wszystko, by wykorzystać je jak najlepiej, to też jest ogromna odpowiedzialność. Wiedzcie, że inspiracją jest dla mnie św. Maksymilian Kolbe, który dla propagowania Ewangelii wykorzystywał najlepsze ówczesne, drogie maszyny drukarskie. Żył w niełatwych czasach, a mimo to walczył o najwyższą jakość tego, co robił dla Maryi. Chciał nawet zbudować lotnisko, by skuteczniej kolportować „Rycerza Niepokalanej”!
Wiele treści w internecie niesie antywartości w bardzo dobrej jakości, dlatego młodzi ludzie są nimi zainteresowani. My chcemy pokazać, że Ewangelię też można nieść „rozpychając się łokciami” w dobrym znaczeniu tego wyrażenia. Chcemy się uczyć, być na bieżąco w nowościach, by trafiać zwłaszcza do młodszego pokolenia, by pokazać innym, że nam zależy na Ewangelii, że ona też może być przekazana w piękny, atrakcyjny sposób, który jest dostosowany do sposobu percepcji młodych ludzi.
Jeśli to, o czym piszę, jest Ci bliskie, jeżeli jesteś tu ze mną i czerpiesz z tego, co robię, to zapraszam Cię do współtworzenia Teobańkologii. Możesz się włączyć na kilka różnych sposobów: opowiedzieć innym o Teobańkologii, modlić się z nami i za nas, możesz wesprzeć nas finansowo. Chcieliśmy zaopiekować się naszymi Darczyńcami, dlatego od niedawna mamy system opieki Darczyńców i bardzo łatwy moduł wpłat na konto Teobańkologii. Nie obawiaj się zostawić tam swoich danych – zespół zaopiekuję się Tobą wysyłając Ci e-maila z podziękowaniami ode mnie. Możesz nas właśnie wesprzeć w ten bezpieczny i prosty sposób poprzez tzw. „płatności mobilne”. Wystarczy zdecydować się na wsparcie finansowe, wybrać kwotę, podać swojego maila – byśmy mogli Ci podziękować – i iść dalej za systemem. Wiedz, że wraz z zespołem zrobię co w mojej mocy, by było to jak najlepiej wykorzystane:
Dziękuję Wam za poświęcony czas! Dziękuję za Waszą obecność i wsparcie!
Błogosławię Was z nadzieją, że po dobrze ukończonym życiowym biegu odłożą dla nas wieniec zwycięstwa, który nam da Pan, miłosierny i sprawiedliwy Sędzia 🙂