To trochę apropos wczorajszego, wieczornego wpisu. Odmawiajcie różaniec w najciemniejszych momentach życia, choćby wszystko krzyczało w Was: „źle to robisz”, „i tak to nic nie zmieni…”, „bez sensu to”, „nie możesz się skupić na modlitwie, więc bezwartościowym jest ten różaniec”, „nie odmawiaj go, bo…”. Są takie stany, w których człowiek czuje się sparaliżowany – wtedy odmawiaj modlitwę na 100% Twoich sił, choćby to były bardzo nikłe siły i po ludzku patrząc nie było nadziei dla Ciebie. Oprócz różańca chwyćcie się Biblii, wspólnoty, dobrego spowiednika, Eucharystii i nie odpuszczajcie. Właśnie diabeł dąży do tego, byś przestał się modlić – przeciwstawiaj mu się z wiarą, a ucieknie od Ciebie. Amen!